2 min read

A tak zaczęła się historia z rowerami...

A tak zaczęła się historia z rowerami...

Ja i Jakub poznaliśmy się w 2002 roku. To wtedy Kuba zaplanował nasz pierwszy wyjazd przez Jurę Krakowsko Częstochowską. 

Ten wyjazd może i był zaplanowany, ale totalnie nie mieliśmy pojęcia (pieniędzy zresztą też) jak to będzie. 

Wiedzieliśmy, że chcemy przeżyć przygodę… 

Wsiedliśmy w pociąg z Katowic do Krakowa i ruszyliśmy. 

Rowery górskie na polski rynek weszły na początku lat ’90. Wtedy właśnie Kuba połknął bakcyla i od 1993 roku interesuje się, jeżdzi i naprawia “górale”. Był też epizod z udziałem w wyścigach – pomimo zajęcia dobrego 3go miejsca, to nie było to.  Zdecydowanie bardziej wolał samotne wypady po polskich górach.  

W tamtych czasach był jednym z nielicznych osób, który zaczął nosić kask. Wtedy ludzie patrzeli na niego jak na UFO 😉

Sami widzicie, że na zawodach bez kasku było to coś normalnego. 


Ja nie byłam takim wcześniakiem jak Jakub – zaczęłam dużo póżniej, ale kiedy dostałam swój pierwszy rower górski to śmigałam z kuzynami z Piekar Śląskich, Bytomia na Tarnowskie Góry do naszej  babci. Mój rower niestety nie był przez nikogo serwisowany (wtedy jeszcze Kubę nie znałam – teraz to widzę tę różnicę miedzy góralem a góralem), więc kilkakrotnie musiałam swojego rumaka na trasie “serwisować” dokręcając mu śrubę na korbie. 

Ale pomimo tych wszystkich przeszkód – czas na świeżym powietrzu mi służył. Do dzisiaj mam “łydy”